#1 24-11-2007 22:46:24

Ya-shczuhr

Pan emoadminujący

7739224
Skąd: Słupsk
Zarejestrowany: 06-10-2007
Posty: 400
Punktów :   
WWW

Ręka

Dla tych, którzy jeszcze tego nie widzieli...znaczy nie czytali Ciekawe, czy ktoś się za to w ogóle weźmie...


~ I ~

Byłem kiedyś taki normalny. O ile życie jako człowiek poczciwy i spokojny można uznać za normalne. Byłem taki, aż do czasu, kiedy mnie odwiedził - wtedy wszystko się zaczęło...
Pamiętam, jak dziś - ten pokój, który był przytulny jedynie dla robactwa, te zwykłe szare ściany, na których woda pozostawiła rdzawe pasy, łóżko - wiecznie wilgotne i siebie w nim. Taka jest prawda - uczciwi zawsze mają pod górę. Myślisz pewnie, że to mój własny wybór. Masz rację, jednak asceta ze mnie żaden. Lubiłem czasem przepalić całą wypłatę. Leżałem wtedy zły nie wiadomo na kogo.
Tego dnia nie przypuszczałem, że towar tak szybko się skończy. Patrzyłem co chwila na podgnity kalendarz - jeszcze tylko tydzień do wypłaty. Z resztą i tak nie wiedziałem, czy ją dostanę, bo trzeci dzień nie pojawiałem się w robocie. O tak - poczciwi mają pod górkę... Leżałem sobie nikomu nie wadząc i liczyłem uderzenia wody kapiącej z sufitu do dnia wypłaty.
Wtedy to pierwszy raz usłyszałem ten głos . Z początku niewyraźny, lekko charczący, jakby ktoś skrobał papierem ściernym po blacie stołu. Z minuty na minutę głos narastał, aż stał się tak silny, że musiałem zatkać uszy. To jednak nie pomagało - krzyk wydobywał się prosto z mojej głowy. Trefny towar - myślałem - nie masz człowieku uczciwy spokoju...
Wytrzymałem tak trzy dni. Byłem o krok od szaleństwa. A może byłoby wtedy lepiej, żeby tak się stało. W końcu wpadłem na ten cholerny pomysł, aby posłuchać, co owy gość w mojej głowie ma do powiedzenia. To był błąd. Otworzyłem mu drzwi do mojego umysłu i jednocześnie do życia.
Nie wiem, skąd się pojawił, ani co chciał. Wyglądał jak pies, ale nie był psem. Miał skrzydła kruka i spaloną, śmierdzącą skórę na całym ciele. Słuchałem go, ale nic nie rozumiałem. Wrzeszczał do mnie kilkoma językami na raz. Dopiero po chwili zacząłem go rozumieć, gdyż inne, w tym prawdopodobnie i archaiczne języki przeniosły się na tło, stanowiąc jednocześnie echo jego słów.
Nazywał mnie Jad, siebie natomiast przedstawił, jako Eon-Seraph. Mówił, że musi przygotować mnie do misji mojego życia. Nie rozumiałem, gdyż mój organizm domagał się chociaż najmniejszego zielonego bucha. Stwór chciał, żebym oddał przysługę samemu Bogu. Twierdził, że nadaję się idealnie. Myślałem wtedy, że moja czystość duszy wreszcie została doceniona. Wspominał o szczerej ofierze, która miała uratować świat przed dies irae, czy czymś podobnym. Potem jego kolejne słowa wwiercały się w moją głowę tak mocno, tak powoli, że nie potrafiłem odmówić...
Nad ranem obudziłem się zalany potem i zobaczyłem, że mojego gościa już nie było. Głosy też ucichły. Pojawił się za to niewielki krótki miecz z klasy tych lekkich, co nimi na filmach japońskiej produkcji wywijają niezniszczalni bohaterowie. Na ostrzu, tuż przy rękojeści znajdował się napis: "Pięć ramion pentagramu początkiem Armagedonu". Nie rozumiałem (jak i wiele innych rzeczy), jednak gdy dotknąłem uchwytu napis trysnął żarem, a ja wiedziałem już, co będzie dalej.
Stawiłem się, jak mi nakazano przy pobliskiej podstawówce i nie musiałem długo czekać. Tuż po dzwonku stadko dzieciaków wybiegło na chodnik. Dostrzegłem ją w ułamku sekundy. Była pięknym dzieckiem, około dwunastu lat, z burzą włosów, którą co chwilę odrzucała do tyłu. Wyglądała tak, jak opisał ją mój zwierzchnik.
Czułem się dziwnie. Nigdy nie dopuściłem się morderstwa. Czułem jednak presję. Głos w mojej głowie co jakiś czas szeptał w niezrozumiałym języku coś, co brzmiało jak modlitwa lub wyliczanka.
Dziewczynka oddaliła się od grupy. Nikt nie zauważył, jak szybko zniknęła pod moim płaszczem. Nikt nawet nie usłyszał jak płakała. Płakałem razem z nią. Łzy płynęły mi niemal tak szybko, jak krew tryskająca z jej gardła...
Po kolejne dziecko musiałem pojechać metrem aż na drugi koniec miasta. Jak to zwykle o tej porze bywa, wracał za szkoły. Sam. I to był błąd. A szkoda. Na pewno w domu czekał już na niego ciepły posiłek, o którym ja mogłem tylko pomarzyć. Zwymiotowałem. Miałem już tego szczerze dość. Poczułem przeszywający ból w czaszce, ryk głosów niemal zagłuszał warkot pojazdów budowlanych, które pracowały niedaleko. W końcu zebrałem się w sobie. Otarłem usta wierzchem dłoni i ruszyłem w stronę mojej ofiary. Żadnych śladów. Chłopiec tylko kaszlnął głucho, żeby zaraz potem oddać ducha.
Do dwójki dzieci szybko dołączyło kolejne. I jeszcze jedno.. Bardzo szybko to załatwiłem. Rodzeństwo. Spali już, gdy wszedłem do ich mieszkania. Eon-Seraph powiedział, że nie będzie żadnego problemu. I nie było. Swąd spalenizny powiódł mnie do ich pokoju. Przyznam, że nabrałem wprawy. Po dwóch ciosach, bliźniaki już się nie obudziły. Ich rodzice zastaną rano tylko pokrwawioną pościel.
Nie wiedziałem, dlaczego to robię. Nie wiedziałem, czy słusznie. W chwili, gdy próbowałem zadawać sobie te pytania głos w mojej głowie przekonywał, że "uczynki właściwe są, nie inne..." Nie spałem. Nie potrafiłem. Na drugi dzień w wiadomościach usłyszałem coś o porywaczu, który zabiera dzieci i nie zażądał jeszcze do tej pory okupu. Biedni rodzice - łudzą się, że ich dzieci jeszcze żyją.
W mojej boskiej misji pozostało jeszcze jedno dziecko. Wyszedłem z mieszkania szybko, bo nie mogłem już znieść zapachu śmierci krążącej wokół zwłok jeszcze wczoraj żyjących dzieciaków. Kolej padła na chłopca z gimnazjum. Tu zaczęły się schody. Gnojek przewidział niebezpieczeństwo i narobił szumu. Zbiegło się dużo ludzi i było wielu, którzy widzieli, jak chłopak pada na ziemię, bezskutecznie próbując zatamować krwotok z gardła.
Ktoś mnie ogłuszył i obudziłem się dopiero w celi.. Zrozumiałem. Stałem się Ręką Boga, Mieczem Sprawiedliwości, którego misja dobiegła końca. Czekałem, jednak nagroda nie nadchodziła. Nie chciałem się spowiadać. W końcu działałem w imię Boga. Z resztą, kiedy przedstawiłem się kapłanowi więziennemu jako Jad, biedny staruszek wystrzelił z mojej celi, jak w kosmos. Odwiedziny księdza tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że niedługo zginę.
Spałem w miarę spokojnie. Cela w znacznym stopniu przypominała mi moje mieszkanie, więc nie czułem się jakoś nadzwyczajnie. Nie bałem się nawet, co ze mną będzie. Cieszyłem się tylko, że ucichły głosy w mojej głowie. Szkoda, że radocha nie trwała długo. Nad ranem znowu mnie odwiedził. Tym razem Eon-Seraph nic nie powiedział. Wyglądał trochę inaczej, niż go zapamiętałem. Obnażał swoje kły w uśmiechu i nie sprawiał wrażenia, jakby jego płonące ciało sprawiało mu ból. O tak! Teraz mój gość płonął żywym ogniem. Tak szybko jak się pojawił, tak szybko i zniknął. Jedyne, co mi pozostawił, to smród spalenizny i strach przed jutrem, przed śmiercią...
Dzisiaj będzie to już jakiś tydzień, jak marznę w tej klatce. Wiem, że czeka mnie elektryczny tron, który stanowi nagrodę za moje oddanie. Nie wiem tylko, kiedy na nim zasiądę. Nie masz, człowieku poczciwy spokoju...


~ II ~

Byłem porządnym człowiekiem, prowadzącym spokojne życie. O ile życie detektywa może być spokojne. Cieszyłem się sukcesami i nie mogłem narzekać na dochody. Do czasu, kiedy przydzielono mi sprawę niejakiego Jada. Do dziś tego żałuję...
Z początku wydawał się świrem, takim, któremu odbiła szajba, bo spalił za dużo jakiegoś świństwa. Tak jednak nie było. Wiedziałem to już po pierwszym przesłuchaniu. Gość głęboko wierzył w wypowiadane słowa. Wiele razy przepytywałem go pod aparaturą i nie wykazała jakichkolwiek kłamstw. Śledztwo utrudniał również brak narzędzia zbrodni. Wystarczyło jednak rzucić okiem na ofiary, żeby było wiadomo, że Jad, a właściwie Nabis Jerf używał jakiegoś ostrza, które nie było nożem kuchennym. Opowiadał coś o płonącym mieczu, jednak nic takiego nie znaleziono.
Sprawa nie dawała mi spokoju. Rozwiązywałem Już podobne, lecz tutaj byłą jakaś nieprawidłowość, która nie pozwalała mi spocząć. Koleś nie miał żadnego powodu, żeby zabijać te dzieciaki. I kim mógł być wspomniany przez skazanego Eon-Seraph.
Była noc, tydzień po zatrzymaniu Jada. Siedziałem przy komputerze i szukałem wielu odpowiedzi. Z czasem dowiedziałem się, że Eon-Seraph w demonologii celtyckiej był demonem agresji, bardzo przywiązanym do ludzi. Wiedział bowiem, że bez człowieka nie byłoby cierpienia i bólu.
Nagle poczułem zapach spalenizny i moim oczom ukazał się opisywany przez Jada demon. Początkowo nie uwierzyłem. "Za dużo kawy, za mało snu..." - myślałem. Z osłupienia wyrwał mnie charkot potwora. Był tak donośny, że czułem, jak pękają mi żyłki w oczach. Wiele głosów szalało mi po głowie, krzycząc w nieznanych mi językach.
dopiero po chwili doszedłem do siebie. Eon-Serapha już nie było. Po spotkaniu ze stworem pozostał tylko smród spalonej skóry i ten obraz w pamięci... Nigdy go nie zapomnę. Widziałem ziemię, całą w płomieniach i postaci tych dzieci, które zabił Jad, jako destruktorów - ludzi, którzy w przyszłości opracowali broń ostatecznej zagłady.
Nie wiedziałem, jaki cel miała wizyta demona w moim domu. Może chciał mnie tylko poinformować o niewinności Jada, może coś więcej... Jedyne co mogłem zrobić, to ukrócić mu trochę mękę. Poprosiłem o szybką śmierć dla oskarżonego.
Stoję teraz w sali śmierci i nie mogę znieść spojrzenia Jada. Zasiada na krześle elektrycznym, niczym król na tronie. Z całym swoim stoickim spokojem wsłuchuje się w czytane mu zarzuty oraz wyrok i świdruje mnie wzrokiem. Tak bardzo żałuję, że nie mogłem nic zrobić...


http://images25.fotosik.pl/105/e52144e61d26524b.jpg

Offline

 

#2 25-11-2007 12:30:15

MisterJedi

Boogeyman

Zarejestrowany: 20-10-2007
Posty: 378
Punktów :   

Re: Ręka

J sie za to wziełam...i.... nie zgadzam sie  z Tobą, ze Twoja proza jest beznadziejna
Swietne opisy:)
Wcięgnęło- a to najważniejsze! ^^
Lubie ten styl pisania... podobny do stylu jednego pisarza thrillerów J. Saul'a ( lubie jego dzieła)
Chętnie przeczytałabym ciąg dalszy

Tylko co mi tu wadzi to jak zawsze powtórzenia (mam manie na tym punkcie ):
"niemal zagłuszał pracę pojazdów budowlanych wykonujących jakąś pracę niedaleko."
*PRACA
"demonologii celtyckiej był demonem agresji, jednak był bardzo przywiązany do ludzi."
*BYŁ

A reszta gooood! >.<

Offline

 

#3 25-11-2007 13:16:05

Ya-shczuhr

Pan emoadminujący

7739224
Skąd: Słupsk
Zarejestrowany: 06-10-2007
Posty: 400
Punktów :   
WWW

Re: Ręka

Dziękuję ^^ Już poprawiam!


http://images25.fotosik.pl/105/e52144e61d26524b.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.fire.pun.pl www.hoshi.pun.pl www.led.pun.pl www.wildlifepark2.pun.pl www.narutooldwar.pun.pl